Spis treści:
- Zdarzenie przy stacji paliw w Skierniewicach
- Zeznania Roberta G. podczas rozprawy
- Obrażenia Aldony P. i działania służb
- Decyzja sądu i grożąca kara
Zdarzenie przy stacji paliw w Skierniewicach
29 września 2024 roku fiat seicento kierowany przez Roberta G. uderzył w betonowe ogrodzenie przy stacji paliw CPN w Skierniewicach.
W samochodzie znajdowała się jego partnerka Aldona P. Auto uderzyło z dużą siłą. Mężczyzna wysiadł z pojazdu o własnych siłach. Przechodnie usłyszeli, że chciał popełnić samobójstwo i zabrać ją ze sobą. Świadkowie wyciągnęli kobietę z auta i położyli na ziemi. Wezwano pogotowie ratunkowe.
Zeznania Roberta G. podczas rozprawy
Oskarżony przyznał, że był pod wpływem alkoholu i prowadził po wypiciu trzech piw.
Według jego relacji w aucie doszło do sprzeczki. Kobieta słuchała głośno muzyki. Twierdził, że pomylił pedał hamulca z gazem. Dodał, że wcześniej nie mówił o tym w śledztwie. Zaznaczył też, że nie było między nimi przemocy. Relacje określił jako dobre. Aldona P. potwierdziła brak poważnych konfliktów. Wspomniała, że jej partner nie był agresywny po alkoholu.
Nagle zauważyłem że droga kończy się. Chciałem wcisnąć hamulec, ale pomyliłem się i wcisnąłem pedał gazu. Dlatego wpadłem na betonowe ogrodzenie. Wysiadłem z seicento o własnych siłach i poprosiłem świadków, aby zajęli się Aldoną, która majaczyła. – Robert G., oskarżony
Planowaliśmy wspólną przyszłość. Nasz związek był dobry, bez awantur. Pił alkohol, ale nie był po nim agresywny. – Aldona P., pokrzywdzona
Pragnąłem zabić siebie i pasażerkę, ponieważ bardzo ją kocham i chciałem, aby skończyli razem. – słowa Roberta G. cytowane przez świadków zdarzenia
Obrażenia Aldony P. i działania służb
Kobieta doznała licznych urazów zagrażających życiu, w tym obrażeń głowy, klatki piersiowej i brzucha.
Stwierdzono złamanie nosa i uszkodzenia twarzoczaszki. Aldona P. trafiła najpierw do szpitala w Skierniewicach, a potem do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Z relacji świadków wynika, że była nieprzytomna. Lekarze przeprowadzili skuteczne leczenie. Jej życie zostało uratowane.
Decyzja sądu i grożąca kara
Prokuratura zarzuca Robertowi G. usiłowanie zabójstwa, za co grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Mężczyzna był wcześniej wielokrotnie karany. Obecnie przebywa w areszcie. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Łodzi. W najbliższych tygodniach mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie. Sąd rozstrzygnie, czy doszło do celowego działania czy tragicznego błędu.
źródło: Dziennik Łódzki